Pięć minut po odprawie Karoliny i Damiana, siedzę z powrotem w starym samochodzie mojego ojca, który jakimś cudem nie rozleciał się po drodze do Stolicy, skrolując palcem książkę telefoniczną. Nie do końca jestem pewna, czy robię dobrze, kiedy dojeżdżam do litery "W". Waham się kolejne dziesięć minut, bo i nie wiem co miałabym powiedzieć, ani czy on chciałby cokolwiek ode mnie usłyszeć. Był jego najlepszym przyjacielem, ale i w sytuacji związkowej, największym przeciwnikiem. Tłukł mi zbyt wiele razy do głowy, że powinnam odpuścić i zająć się sobą, że suknie czekają na uszycie, a ja nie zasługuję na takie traktowanie, jakie Karol serwował mi przez przeszło rok naszego związku. Chcę jednak dowiedzieć się co u niego, jak mu się żyło. Trochę pragnęłam go przeprosić, że zapadłam się pod ziemię i nie dawałam znaku życia. Choć doskonale wiedział, gdzie jestem, co tam robię i dlaczego zmieniłam numer telefonu. W końcu to on był osobą, która widziała mnie w Polsce, jako ostatnia. To on czekał ze mną na odprawę i wycierał przy tym gorzkie łzy porażki.
- Tak słucham? - nie waham się już dłużej i wybieram jego numer, telefon przyciskając do ucha. Ledwo pamiętałam, jak w ogóle brzmi jego głos.
- To ja.
- Aleksandra...
- Spotkasz się ze mną za pół godziny w restauracji na lotnisku?
- Oczywiście... - oddycham z ulgą, bo choć nie wiem o czym mamy w ogóle rozmawiać, a i czy w ogóle powinniśmy, to kamień spada mi z serca.
*
Przychodzi z naciągniętym na głowę kapturem i okularami na nosie. Słyszałam, że pomimo braku miejsca w reprezentacji na ostatnie Igrzyska, jego rozpoznawalność wciąż rosła. I nie dziwiłam się, przecież był utalentowanym siatkarzem, jak i przystojnym mężczyzną, za którym obejrzała się każda kobieta. Uśmiecha się szeroko z daleka, a gdy podchodzi całuje mój policzek i siada na przeciwko, zamawia dla siebie szklankę coli i w końcu widzę, że jednak nie wszyscy postanowili odchudzić zarówno siebie, jak i swój portfel.
- Aleks, kiedy wróciłaś do kraju?
Na mojej twarzy maluje się pokrętny grymas, bo obiecałam mu kiedyś odezwać się od razu, jak tylko moja noga znów dotknie polskiej ziemi. Więc zaczynam mu opowiadać o tym, jak było w Stanach, o trudnych początkach i sukcesach, które przyszły z czasem. O przyjaźniach, które tam zawiązałam, o bezskutecznych próbach zapomnienia o Karolu, w objęciach innego mężczyzny. O stażu, o spędzonym czasie z ojcem. Opowiadam o wieczorach, kiedy kochałam Nowy Jork tak bardzo, że bałam się powrotu do Polski, do codzienności, którą zgotowałam sobie już dawno temu, marząc o projektowaniu sukni ślubnych. Mówię o powrocie i bolesnym zderzeniu się z rzeczywistością, jak i o ostatnich dwóch spotkaniach z Kłosem.
- A co u ciebie, Andrzeju?
- U mnie? Gram dalej, ale gra już nie jest dla mnie tym samym co kiedyś. Chyba wymieniłem ją na paradowanie przed kamerami, niczym pierwszorzędna gwiazda Hollywood. Nie wiem, Aleks, kiedy to się nawet stało. Kilka kontraktów, kilka lepszych meczy i nagle - bum - jestem w środku zbyt wielkiego zamieszania swoją osobą. Pogubiłem się, nie wiem co dalej. Czy mam tylko grać? Czy może rzucić to w cholerę i zacząć trenować, jakiś dzieciaków w jakiejś szkole gdzieś w Małopolskim, albo na Śląsku? Reprezentacja mnie nie chce, za to chcą mnie programy o gotowaniu, a ja przecież nawet wodę na herbatę jestem w stanie przypalić. - Wrona kręci głową śmiejąc się nerwowo. - Rozmawiałem z nim wczoraj. Dzwonił i opowiedział mi, że cię spotkał. Zdziwiłem się, że w ogóle postanowił mi o czymś takim powiedzieć, raczej mało rozmowny był w twoim temacie. Ale chyba teraz muszę mu uwierzyć, że gdy dwa lata temu wyciągałem go pijanego z jakiejś warszawskiej speluny, to mówił prawdę...
- Karol pijany? W dodatku w jakiejś warszawskiej spelunie? - Byłam prawdziwie zaskoczona, w końcu Kłos nie pijał zbyt często alkoholu. To było jedna z rzeczy, które imponowały mi od początku. Tym wyróżniał się na tle innych rówieśników.
- Właściwie sześć miesięcy po twoim wylocie do Stanów, Karol zaczął pojawiać się w takich miejscach dosyć często. Od czas do czasu wyciągałem go ja, częściej bełchatowscy koledzy. I wiem, że nie powinienem ci tego mówić, bo minęły trzy lata i poukładaliście sobie życie daleko od siebie. Szczególnie dobrze, że ty je sobie ułożyłaś po tym emocjonalnym rollercoasterze, który urządził ci Kłos. Ale nie wiem czy on kiedykolwiek zdobędzie się na odwagę, a chyba niedopowiedzeń w waszej historii jest zbyt wiele. - Patrzę na Wronę wnikliwie, nie spodziewając się, że to co za chwilę usłyszę przewróci moje, mniej lub bardziej, poukładane życie do góry nogami. - On zrozumiał w końcu. Zrozumiał, że już nigdy nie spotka osoby, która tak mocno go pokocha. Zrozumiał, że nie doceniał, gdy byłaś z nim i że pochopnie powiedział, że nic do ciebie nie czuje. Okazało się, że wystarczyło sześć miesięcy by pożałował tych słów. Ale ty już miałaś nowy numer telefonu, brak konta na fejsie, a każdy mail wracał do niego kilka chwil po tym, jak go do ciebie wysłał. Nie miał odwagi pójść do Karoliny i poprosić o nowy numer. Bo wiedział, że spierdolił wszystko sromotnie i że powinien dać ci święty spokój, skoro sam cię o niego prosił.
- Czy to znaczy...?
- Tak, to znaczy, że Karol Kłos w pewien swój pokręcony sposób, dwa lata temu, przyznał sam przed sobą, że cię kocha.
- Ale to było dwa lata temu.
- Dokładnie. Nie pytaj mnie więc co jest w jego głowie dzisiaj, bo on mi nigdy na to pytanie nie odpowiedział.
- Ma kogoś?
- Miał, na chwilę. Dzisiaj nie ma nikogo. A ty?
- Myślisz, że wróciłabym gdybym tam kogoś miała na poważnie? Nie, pewnie wiodłabym piękne nowojorskie życie...
- A Karol?
- To już historia, nawet jeżeli teraz powiedziałeś mi coś, o czym, tak na dobrą sprawę, nie miałam pojęcia.
Wrona uśmiecha się i ściska moją dłoń, którą kładę na stoliku zaraz po tym jak upijam łyk coli. Proponuje żebym została w Warszawie na kilka dni, byśmy nadrobili stracony czas. Zgadzam się, nie mam przecież pieklących się spraw w Bełchatowie, a dwa dni ze starym przyjacielem powinny być idealnie spędzonym czasem.
*
Cześć Dziewczyny <3 Wiecie, że ta historia ma moc uzdrawiającą? Piszę ją w pracy, po pracy i w ciągu weekendów. Ja osobiście jestem już na finiszu, przed Wami jeszcze trochę.
Dzięki, że jesteście i że mnie uzdrawiacie razem z nią!
Ps. Posty pojawiać się będą w środy - dzisiaj już prawie środa :)
To cholernie fajne uczucie, kiedy wchodzisz na pocztę, żeby wysłać maila i czytasz, że yummy dodała post. Bardzo mi się to podoba, serio. Wciąż chyba nie przywykłam, że jesteś. Na ogół wchodzę tu codziennie, więc nie musisz zawracać sobie głowy informowaniem mnie. Dodatkowo od dzisiaj środę rezerwuję na bezustanne odświeżanie tego bloga.
OdpowiedzUsuńUwielbiam wypowiedz Andrzeja, bo przypomniała mi jak śmiałam się, że w przerwie między setami zdążył zarekomendować papier toaletowy. Nie wiem do czego to było i dlaczego to tutaj piszę, ale stwierdziłam, że muszę i nie ma ale - jestem teraz człowiekiem spełnionym. To właśnie tak w życiu jest, że dowiadujemy się o tak ważnych sprawach pięć lat po fakcie i nie wiadomo co z tym zrobić, jak się zachować. Czekam na rozwój sytuacji w Warszawie, bo to durne miasto chodzi mi ostatnio za bardzo po głowie i wbija obcasy w czaszkę. Pisz.
Cóż, Karol zrozumiał, że popełnił błąd. Brawo, szkoda tylko, że tak późno. Teraz być może nic nie uda się zmienić. Zresztą, minęło trochę czasu i oboje są w innym punkcie swojego życia. Ale kto wie jak będzie, codzienność jest bardzo nieprzewidywalna.
OdpowiedzUsuńPewne osoby mogą przejść do historii dopiero po zakończeniu pewnego rozdziału w naszym życiu . Mam jednak wrażenie ,że Aleks tego rozdziału z Karolem w roli głównej wciąż nie zamknęła .Bo wcale nie jest łatwo zapomnieć kogoś ,kto przedtem był całym naszym światem . Bo nie można tak po prostu żyć dalej po usłyszeniu słów ,które złamały serce. W historii Aleks i Karola pełno jest niedomówień i jestem pewna ,że za jakiś bliższy lub bardziej odległy czas ta dwójka będzie musiała rozprawić się z przeszłością,która dla nich wcale tą przeszłością nie jest . Słowa ranią ogromnie ,ale ta nieobecność najważniejszej osoby w naszym życiu jest nie do zniesienia . Dlatego wiem ,że relacja Aleks i Karola nie należy jeszcze do historii .
OdpowiedzUsuńI Kochana ,pisz pisz pisz ,bo robisz to niesamowicie . ❤️
Karol zrozumiał swój błąd za późno, nie wiem, czy Aleks jednak do niego wróci. Może jednak powinna nie wchodzić dwa razy do tej samej rzeki. W tej Warszawie to mam przeczucie, że wiele się może wydarzyć. Czemu by Aleks nie mogła zmienić przyjaźni z Andrzejem na inne uczucie. To tylko takie moje wyobrażenie :D Rozdział świetny! Życzę weny i ściskam ;* Do środy!
OdpowiedzUsuńtaki ciekawy fenomen, że zwykle zdajemy sobie sprawę z rzeczy oczywistych, gdy je tracimy. nie chcę pisać, że liczę, że odnajdą szczęście w swoich ramionach, bo tak nie jest. nie wybieram Karola, zachował się fatalnie. poczekam, zobaczę, przemyśle i może dojdę kiedyś do innych wniosków.
OdpowiedzUsuńściska, ret
Przedstawiasz nam Karola z dość ciekawej strony, wszyscy znamy go jako wesołka, a tu mamy zupełnie inny obraz. Jak to się mówi, mądry Polak po szkodzie. Obawiam się, że Ola nie będzie chciała do niego wrócić, bo coś mi się wydaje, że jej serce zmierza w innym kierunku.
OdpowiedzUsuńŚciskam ♥
MEGA mega 💞👑 uwielbiam tego bloga , czekam na nowy rozdział 😁 buziaki 💗💓💋
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam, przeczytałam już dawno, ale skomentuję później, bo czasu brak! Buziaki.
OdpowiedzUsuńLudzie robią różne głupie i dziwne rzeczy, które ciężko zrozumieć. Sama nauczyłam się, żeby nigdy nikogo nie skreślać, bo to, że sobie wmówię, że już mi na kimś nie zależy, bo to totalny dupek, to nie znaczy, że tak czuję. Dlatego nie skreślałabym Karola. Zresztą... ja w ogóle w miłości wyznaję zasadę, że wolę pocierpieć niż nic nie przeżyć, więc to kolejny argument za tym, że wcale bym sobie go nie odpuściła. Udawałabym, że to robię, ale w głębi serca dążyłabym cały czas do tego, żeby coś się odrodziło. Mam nadzieję, że między nimi się odrodzi. Skoro ona rozmawia z Wroną, to sądzę, że już powoli się odradza. I pomyśleć, że wystarczyły do tego dwa przelotne spotkanka!
UsuńO niektórych osobach nie zapomnimy nawet, jeśli tego bardzo bardzo chcemy. I tu mamy przykład głównej bohaterki. Mam wrażenie, że mimo tych wielu ran, jej nadal zależy na Karolu. A przynajmniej sprawia takie wrażenie. I ja nie ulegnę jej zapewnieniom, że się mylę. Mam za duże doświadczenie w tych sprawach ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny i błagam INFORMUJ!♥